Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, a warsztat był niesamowitą pracą z energią i przede wszystkim z samym sobą. Nawzajem mogliśmy obserwować i wszyscy czuliśmy jak bardzo ewoluujemy i rozwijamy się w trakcie tych paru godzin. Moment kulminacyjny po narysowaniu ostatecznej mandali był naprawdę zwieńczeniem całego procesu i podróżą poza swój ograniczony wymiar. Ja osobiście po powrocie do domu (to było jeszcze przed erą online – dopisek AB) czułam maksymalne wykończenie i generalnie źle się czułam, ale byłam świadoma, że się oczyszczam i nie wiedziałam, że tak silny proces może zachodzić bez pomocy żadnej medycyny. W pewnym sensie poczułam jak ulatuje ze mnie wszystko to co złe i drugi dzień był zupełnie inny pod względem mojej lekkości na duchu:-) (…) Czuję więcej szczęścia na pewno. Ostatnio miałam takie sytuacje, że czułam jak każdy mój krok to krok w pustkę, dużo niepotrzebnego stresu o wiele spraw. A wczoraj(…) taka myśl, że jestem szczęśliwa, sama do mnie napłynęła i nie musiałam jej nawet przywoływać:-) (…) Moja mandala wisi na ścianie, wprowadza słoneczną atmosferę i przypomina mi o cennym doświadczeniu:-)